piątek, 21 sierpnia 2015

SMART STYLE #white


Witam kochani!

Wakacje wakacjami, a ja w ostatnich tygodniach nie mam na nic czasu. Nie chcę myśleć o tym, że za ponad tydzień rozpoczyna się rok szkolny, a ja wkraczam w nowy etap życia. 

Nie będę się rozpisywać, zamieszczam jednak efekty dzisiejszej sesji zdjęciowej!

















































































Żakiet - MOHITO / Bluzka - ORSAY / Spodenki - kupione w Chorwacji / Koturny - STRADIVARIUS / Torebka - MOHITO 












wtorek, 28 lipca 2015

Dancing

"When the body moves,
it's the most revealing thing.
Dance for me a minute,
and I'll tell you who you are."

-  Mikhail Baryshnikov




Niektórzy z Was mówią, że nie potrafią tańczyć. Nie zgodzę się z tym. Może i Ciebie nie znam, może i nie wiem jak się nazywasz, ani też jak wyglądasz, ale wiem jedno... Na pewno potrafisz tańczyć.


Taniec?


Przyznaj, że chociaż raz miałeś przyjemność doświadczyć tego pięknego uczucia.


Taniec towarzyski?


Tym razem ja przyznam, że przez siedem lat miałam przyjemność tańczyć taniec towarzyski.







Już jako mała dziewczynka uczęszczałam na zajęcia taneczne. Wiadomo, to były tylko podstawy, czasami nawet zwykła zabawa z gronem moich rówieśników. Rodzice prowadzili mnie raz w tygodniu do budynku na przeciwko naszego bloku (mieszkaliśmy wtedy jeszcze w innym mieście), bym mogła trochę poskakać. W upływie kilku lat taniec coraz bardziej mi się podobał. W końcu mama zabrała mnie na turniej tańca towarzyskiego. Gdybym nie skusiła się na wczesne wstanie z łóżka niejakiego sobotniego poranka, nie wiem, czy doświadczyłabym w swoim życiu tego, czego doświadczyłam do tej pory i była tą Endżi, którą jestem. Zainspirowała mnie pewna młoda para taneczna. Wiedziałam, że chcę tańczyć tak jak ta dziewczyna. I tak to wszystko się zaczęło, rodzice zapisali mnie do tego samego klubu tanecznego, w którym trenowała 'moja inspiracja'. Sama nie potrafię uwierzyć w to, że kilka lat później miałam przyjemność rywalizować z tą parą na jednym parkiecie, a co więcej, zwycięsko. 



Tak samo jak nawiązujemy nowe znajomości i poznajemy daną osobę coraz bliżej, tak samo ja poznawałam taniec towarzyski. Z czasem wzrastały liczby godzin spędzonych na sali treningowej, czego efektem był mój rozwój taneczny. Każda dyscyplina sportowa wymaga poświęcenia, zaangażowania, wysiłku i przede wszystkim bardzo ciężkiej pracy. Tylko dzięki tym punktom możemy coś osiągnąć.



Nie nawiązując tylko do tańca, większość z nas ma w życiu swoje priorytety, ma swój cel, do którego dąży. Jedni rozwijają swoje pasje sportowe, muzyczne, artystyczne, drudzy dążą do zdobycia najwyższego stanowiska w pracy. Inni jeszcze, naukowcy, stale spotykają się oko w oko z nowymi problemami filozoficznymi, a kolejni wpadają na genialne pomysły wynalezienia nowego sprzętu elektronicznego. Każda z tych kategorii wymaga jakiegoś wysiłku i poświęcenia. Każda wymaga zaangażowania i ciężkiej pracy.



Wracając do mnie. Taniec odmienił moje życie. Jak to banalnie brzmi..



Oklepany tekst, dla oklepanego życia?



Może i zwróciliście uwagę, że pisząc o moim doświadczeniu tanecznym, pisałam w czasie przeszłym. Niestety nie tańczę już od prawie roku. Problemy zdrowotne - kontuzja stopy nie pozwala mi na to. Moim jedynym wytłumaczeniem na zaistniałą sytuację są słowa ,,Zawsze coś dzieje się po coś".



Tańczyłam długo i jak na swój wiek mogę również przyznać, że dużo osiągnęłam. Nieraz brałam udział w mistrzostwach, a także niezliczoną ilość razy w innych turniejach. Udało mi się nawet rywalizować z parami zagranicznymi i reprezentować Polskę za granicą.



Mimo tych siedmiu lat trenowania tańca towarzyskiego, nie żałuję ani jeden setnej sekundy poświęconej temu wyrzeczeniu. Przez te siedem lat, w moim życiu miałam czas tylko na naukę i treningi, zero wyjść ze znajomymi, gdziekolwiek zostałam zaproszona musiałam odmówić, a wolny weekend, jeśli już taki się trafił, poświęcałam na zwykły odpoczynek i naukę, bo na nic innego nie miałam siły. 



Co zawdzięczam tańcu?



Sylwetkę, kondycję i miłość do sportu. Dojrzałość. Najlepszych ludzi, których zapamiętam na zawsze. Ambicję. Mobilizację. Swoją osobowość. Szczęście.



Taniec był i nadal jest częścią mojego życia. Kocham tańczyć, o jezu, jak ja kocham tańczyć.



A teraz pozwólcie, że się Wam ukłonię.






Dziękuję.



A co z Wami? Macie jakieś pasje? Doświadczenia? Może taniec?



Chętnie odpowiem również na Wasze pytania, jeśli takowe są :)



Żegnając się w dzisiejszym poście dorzucam kilka zdjęć. Na zdjęciach ja i mój partner taneczny, a oto wspomnienia mojej najlepszej przygody życia.










































Zapraszam do komentowania i obserwowania :)


Buziaki, Endżiiii!

niedziela, 19 lipca 2015

#Warsaw





Wawa, Warszawa, Warszawka!


Głębokie plany, niecierpliwość, podekscytowanie, wyjazd, najlepszy czas, powrót.


Wyjazd do Warszawy w zupełności mogę zaliczyć do jednego z najlepszych. 3 dni minęły tak szybko, jak szybko pada mi bateria w telefonie. Genialne porównanie. Pierwszego dnia cieszę się faktem, że cała przygoda przed nami - mam 100% baterii w telefonie, drugiego dnia mam świadomość, że już nazajutrz będziemy musiały wracać do domu - baterii w telefonie jest coraz mniej, cierpnę. Trzeci dzień, przygoda dobiegła końca, a ja wpadam w rozpacz - telefon mi się rozładował. Wszystko mija tak szybko.


Plan dnia nie istniał. Wyjazd zaplanowałyśmy z przyjaciółką, by móc spędzić razem trochę czasu, a przy okazji wypełnić wakacje i zasmakować dla odmiany innego życia. Nie spodziewałam się, że czas ten będę mogła również wykorzystać na przemyślenie kilku spraw. 




Plaża nad Wisłą? 

Idealne miejsce. Szczególnie wieczorem, szczególnie gdy powiewa lekki wiatr i przechodzą Cię dreszcze, szczególnie gdy siedząc nad wodą i opuszczając wzrok lekko w dół przechodzisz deja vu, bo patrząc na taflę wody widzisz odbijające się krople deszczu, a unosząc wzrok do góry, widzisz aktualnie zachodzące słońce, które za dnia wywoływało krople potu na Twoim ciele. Szczególnie, gdy w niespodziewanej chwili podchodzi do Ciebie obcy człowiek i zadaje pytanie, wyprowadzając Cię z równowagi, przyprawiając o dreszcze, smutek i ból głowy. Szczególnie, gdy nie zdajesz sobie sprawy, że w czasie każdego słowa wypowiedzianego przez Ciebie, bądź przez drugą osobę towarzyszącą Ci w tej chwili, upływa każda kolejna sekunda, bo po prostu nie zwracasz na to uwagi. Bo pomimo tego, że siedzisz, rozmawiasz ze swoją przyjaciółką, trzęsiesz się i pozwalasz każdej łzie spłynąć po policzku, choć nie wiesz czy z zimna, czy w przypływie emocji, czy po prostu ze szczęścia, wiesz, że nie zamieniłbyś tej chwili na żadną inną. Bo właśnie w takim momencie zastanawiam się co by było gdyby, analizuję moje ostatnie sytuacje w życiu, ale również to, czego się nauczyłam, bo to właśnie życie nas uczy. W takim właśnie momencie doceniam to co mam, a jednocześnie chcę więcej. Po powrocie z plaży nad Wisłą mam więcej siły, motywacji i uśmiechu na twarzy.

Małe, ale wielkie doświadczenie.




Pomijając fakt, że uciekł nam pociąg do Warszawy i dotarłyśmy na miejsce później niż planowałyśmy oraz, że po przyjeździe nie miałyśmy kluczy do mieszkania, w którym zatrzymałyśmy się na czas pobytu, a i również, że tego owego, pechowego dnia złapał nas deszcz aż 3 razy, Warszawa nie zawiodła i wypad był bardzo udany!



Dla uwiecznienia, kilka zdjęć :)















































































Pozdrawiam, Endżiiii :)